środa, 24 lutego 2016

Rozdział VII - Dziary


Za chwilę miał zadzwonić budzik. Nie wiedziałam co mam robić. Wskoczyć na materac i udawać, że śpię czy obudzić bliźniaczki. W końcu po trudnych rozmyślaniach postanowiłam, że wyłączę budzik i zrobię siostrą taką pobudkę jak one miały w zwyczaju mi robić. Czyli prościej mówić bardzo (nie) delikatną. Podeszłam po cichu do ich łóżek. W sumie dobrze się składało, że dzisiaj można by powiedzieć u nich spałam ponieważ miały złączone łóżka. Jednym krótkim pociągnięciem zdjęłam z nich kołdry te zaczęły się trząść, chodź dalej spały. Zdawało mi się, że to je obudzi. Jednak się myliłam bo wbrew pozorom miały dość mocny sen. No chyba, że ktoś ( czyt. Nathan ) maczał w tym palce. Czemu tak myślę? Ponieważ w pewnym momencie poczułam dreszcz na mojej skórze. Nie byłam w stu procentach pewna w ingerencje chłopaka ale miałam takie przeczucie. Tylko jeśli byłaby to prawda czemu to zrobił. Odpowiedziom na to pytanie mogło być tylko jedno chciał się ze mnie pośmiać. Super! Jak go kiedyś spotkam policzę się z nim. Chodź mógł też chcieć pomóc mi się odpłacić siostrom co było bardzo możliwe. W końcu nadszedł czas zemsty. Zaczęłam wrzeszczeć na cały pokój – nic. Aaaa jeśli dziewczyny mają tak ze mną prawie codziennie to naprawę im współczuje. No nic nie poddałam się i wskoczyłam na nie. Te się tylko lekko poruszyły i odepchnęły mnie ręką. W końcu nie wytrzymałam i musiałam wyciągnąć ciężkie działa.
- Dziewczyny przystojny chłopak stoi przed drzwiami i patrzy się jak ślinicie się na poduszkę!- krzyknęłam. Jeśli to nie pomoże to chyba się poddam. Dziewczyny wstały w zastraszającym tępię trzaskając się przy okazji w czoła. Muszę przyznać po wskoczeniu na nie zmieniły pozycje spania na dość eee….. niecodzienną . Mianowicie Zurra leżała na wznak natomiast Zirra miała nogi pomiędzy głową swojej siostry, głową leżała na kolanach. Więc w sumie nie dziwiłam się, że się zderzą w zasadzie byłabym zdziwiona gdyby tego nie zrobiły. Jestem podła prawda? W każdym bądź razie moja sztuczka zadziałała.
- Gdzie? Co? Ał.- to były pierwsze słowa Zirry. Obydwie dziewczyny masowały sobie czoła i rozglądały się po pokoju. Ja natomiast nie mogłam pohamować śmiechu i w końcu wybuchłam. Dziewczyny widząc to skierowały swoje oczy na mnie.
- Ej tu wcale nie ma żadnego chłopaka! Aileen jak mogłaś? Jesteś podła.- wykrzyczała Zurra z udawaną złością. Po chwili jej złości ustąpił śmiech. Później dołączyła się do nas Zirra i w taki sposób śmiałyśmy się wszystkie trzy.
- Takie maleńkie pytanko. Jakim cudem obudziłaś się wcześniej od nad i nie mogłaś nas obudzić przecież my mamy lekki sen.- po jakimś czasie śmiechu usłyszałam to pytanie od Zirry. Wcześniej opowiedziałam im historię budzenia oczywiście omijając wszystkie szczegóły.
- W sumie to nie wiem tak jakoś wyszło. A co zazdrościcie, że tym razem nie mieliście zaszczytu wybudzenia mnie z mego snu?- zadałam pytanie z lekką drwiną w głosie. Mina dziewczyn była bez cenna. Całe się nadęły i zrobiły się czerwone jak burak.
- Chyba śnisz. – odkrzyknęła Zurra. W tym samym czasie dostałam poduszką od Zirry. Od dałam jej no i jak każdy mógł się domyślić zaczęła się bitwa na poduchy. Dobrze, że dzisiaj była sobota i lekcje zaczynały się dopiero o 10 bo tak to to byśmy nie zdążyły. Siostry i tak ustawiają budzik na 7 aby przypadkiem się nie spóźnić. No ale cóż czasem to się przydaje. Dzisiaj miałyśmy tylko trzy lekcje. Ja i Zirra : mikstury, biegi i wróżbiarstwo. Natomiast Zurra: magię, ogrzy oraz latanie na miotle. Jutro jest niedziela czyli jedyny dzień w którym mamy wolne. Dlatego też to jutro czeka nas wyprawa do świata ludzi. Szybko się zebrałyśmy po naszej porannej „ przygodzie” z pierzem. Ja poszłam do siebie wziąć prysznic, umyć zęby i ogólnie się ubrać. Podejrzewam, że dziewczyny zrobiły tak samo. Dzisiaj byłam ubrana w biel ( chyba udzieliło mi się to od Niebios ) a dokładniej w białą sukienkę  do kolan, białe koturny z odkrytymi palcami oraz biały zegarek. Z włosów zrobiłam kokardę na czubku głowy. Cały efekt naprawdę mi się podobał.  Co z tego, że już nie ma lata w sukienkach można chodzić zawsze. Zabrałam potrzebne mi rzeczy i strój na biegi i poszłam do pokoju sióstr. Zirra ubrana była w czarną obcisłą sukienkę sięgającą do kostek, czarne trampki i wielką złotą kolię. Natomiast jej siostra miała na sobie czerwoną, materiałową koszulę i czarną skurzaną spódniczkę oraz czarne baletki. Na szyi wisiał złoty naszyjnik na cienkim łańcuszku z złotą zawieszką w kształcie serca, która sięgała trochę poniżej piersi. Obydwie siostry spięły włosy w kucyka. Gotowe ruszyłyśmy na lekcje. Po trzech godzinach nasze męczarnie dobiegły końca i nadszedł czas by wyjawić moje jutrzejsze plany bliźniaczką. Zaprosiłam siostry do siebie.
- Dziewczyny mam do was ogromną prośbę. – zaczęłam bardzo spokojnie.
- Jaką? – zapytały jednocześnie siostry. Wiedziałam, że to co zaraz powiem może nie zostać zbyt dobrze przyjęte. Ręce zaczęły mi się trząść co prawdopodobnie zauważyły dziewczyny bo Zurra szybko dodała.- no gadaj! To nie może być coś strasznego! No już! – westchnęłam, przełknęłam gulę siedzącą w moim gardle i zaczęłam.
-Nic jutro nie robicie prawda?- potaknęły- chcę was prosić abyście zeszły ze mną do świata Kirików. To bardzo ważne.- wymówiłam to wszystko na jednym tchu.
-W jakim celu? I jak zamierzasz to zrobić?- Zapytała Zirra. No właśnie o tej jednej rzeczy nie pomyślałam jak ja mam się tam przedostać? Żeby zdobyć przepustkę trzeba czekać przynajmniej miesiąc! Wspaniale! Muszę porozmawiać z Nathanem.
-Eee…no wiecie.- próbowałam to jakoś ominąć.
- Nie,  nie wiemy. Aileen prosisz nas o pomoc a nawet nie chcesz nam powiedzieć o co chodzi?- Zaczęła krzyczeć Zurra przy okazji wymachując tak zamaszyście rękami, że Zirra dostała w nos.
-Dobra już mówię. Muszę zrobić tatuaż a dokładniej to dwa.- dziewczyny wytrzeszczyły oczy tak jak by ducha zobaczyły.
-Żartujesz chyba! Co cię tak nagle wzięło?- wrzeszczała Zurra. Taak zapomniałam wspomnieć, że Zurra przeraźliwie boi się igieł. Robi jej się nawet nie dobrze na wspomnienie chociażby żył czy krwi. Natomiast Zirra wcale i szczerze liczyłam tylko na nią. No ale cóż musiałam poprosić obydwie żeby jedna nie była na mnie zła o tym, że jej tego nie powiedziałam.
-Nie, nie żartuję. Mówię poważnie . Chcę to zrobić jeszcze przed 18 a teraz nadarzył się super moment.- uśmiechnęłam się. Dziewczyny wypytywały jaki to super moment się zdarzył. Nie mogłam im powiedzieć więc unikałam odpowiedzi.- Zurra wiem, że masz problemy i nie musisz iść.- zwróciłam się do dziewczyny.- Zirra na ciebie liczę, potrzebuję wsparcia.- zrobiłam maślane oczy.
-Dobrze zgadzam się. Pójdę z tobą.- odparła Zirra. W jej głosie można było słyszeć nutkę łaski. Nie zważałam na to i podbiegłam do niej by mocno ją uściskać.- dobra udusisz mnie.- puściłam dziewczynę.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.- odpowiedziałam dziewczynie.
-Ja natomiast nie mogę iść. Pewnie bym tam zemdlała i tylko przysporzyła kłopotów. Będę z tobą tutaj.- uśmiechnęła się ponuro.
- I tak dziękuję. Na was można zawsze liczyć.- odpowiedziałam radośnie. Chodź nie wiedziałam z czego się cieszę. Przecież nawet nigdy nie myślałam o tatuażu. A tu tak z dnia na dzień zostałam do tego tak jakby zmuszona, przez samego władcę piekieł. W cale nie uśmiechało mi się być kłuta przez długi czas. Dobra igieł się nie boję no ale kto by chciał spędzić cały dzień na kłuciu się? Na pewno nie ja. Pozostały jeszcze tylko dwa szczegóły a w zasadzie trzy. Pierwszy niepostrzeżone wyjście z akademii i zejście do Kirików, drugi jakie wzory mam sobie zrobić, na rękę miałam już jakiś pomysł natomiast na brzuch żaden, trzeci jak tatuażysta ma zakryć blizny skoro ich nie widzi, czwarty jak mam umówić wizytę na jutro i do kogo, no i po piąte jak zamaskować zniknięcie moje i Zirry. Muszę przyznać, ze to nie są tylko trzy szczegóły. Trochę się tego nazbierało. Naprawdę nie wiem jak ja to wszystko ogarnę. Mam nadzieję, że Nath ma jakiś pomysł bo jak nie to leże.
-Dobra nie ważne. Dla ciebie wszystko. A tak w ogóle to trzeba iść na obiad i odrobić lekcje skoro planujemy na jutro całodzienną wyprawę.- stwierdziła Zirra. Miała rację tylko jak ja się wyrobię z pracą domową skoro mam udać się jeszcze do Natha a przynajmniej z nim porozmawiać.
-Masz racje.- odparłam. Wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się na stołówkę. Szczerze bardzo zgłodniałam. Dzisiaj nawet nie jadłam śniadania a ta cała nocna przygoda wyciągnęła ze mnie wszystkie siły oczywiście spać też mi się bardzo chciało, ale na początku postanowiłam zaspokoić głód. Dzisiaj całkiem dobrze się składało bo podawane było moje ulubione danie czyli zapiekanka z pomidorowym sosem. Uwielbiałam ją. Weszłyśmy do stołówki, poszłyśmy po nasze porcje i zajęłyśmy nasz stolik, który dzieliłyśmy z Mags, Mackenzii i czasem z Charllot. Pomieszczenie było ogromne wypełnione w każdym wolnym miejscu stołami oraz krzesłami. Do jadalni prowadziły wielkie mosiężne drzwi. Ściany były w kolorze beżu, podłoga zrobiona była z drewnianych, jasnych paneli. Sufit zaś zdobiły szklane żyrandole. Moja porcja zniknęła w mgnieniu oka. Poczekałam na resztę a później razem udaliśmy się do naszych pokoi. Była piętnasta. Wskoczyłam na moje łóżko i zaczęłam odrabiać lekcje. Po co mi biurko skoro mam łóżeczko na którym można robić wszystko? No po co? W sumie jak na tą szkołę zadali nam nie wiele miałam tylko dwadzieścia zadań i referat. Nic wielkiego. Do północy powinnam się wyrobić. Trzy godziny później na reszcie skończyłam. Zostało tylko spotkanie z Nathem, który oczywiście nie powiedział mi jak mam się dostać do jego świata. W sumie zawsze obiecał mi, że ujawni mi się jak go o to poproszę. Wstałam z łóżka zamknęłam drzwi na klucz. Tak na wszelki wypadek jak by ktoś zamierzał wejść bez pukania. Nie chciałam ryzykować. Wróciłam na moje poprzednie miejsce i zaczęłam prosić w myślach bym mogła spotkać się z Nathem. Nagle poczułam dziwną siłę i silne ręce na moich ramionach. Otworzyłam oczy i go zobaczyłam no tak jakby bo w zasadzie jego ręce, przekręciłam się i tam stał. Jest udało mi się.
- Aniołku nawet nie minął dzień a ty już mnie wzywasz, tak się za mną stęskniłaś?- odpowiedział bardzo spokojnie Nath jednak w jego oczach zauważyłam iskierkę rozbawienia. I jeszcze to stwierdzenie aniołku. To raczej ja tak powinnam do niego mówić. On jest prawowitym aniołem a nie ja.
-Tak stęskniłam się za tobą ogromnie – powiedziałam z sarkazmem. Nath wydął usta.- a tak na  prawdę to wcześniej nie powiedziałeś mi kilku istotnych szczegół, nie uważasz?- powiedziałam.
- Może masz racje.- zamyślił się.- czego potrzebujesz, znaczy jakich odpowiedzi.
-Wiesz, że jutro planuję zejść do świata ludzi, prawda?- pokiwał głową- w tym jest pierwszy problem . Jak ja to zrobię nie mając przepustki. Drugi nawet jak bym zeszła to nie mam umówionej wizyty w salonie z tym łączy się kolejny problem skąd tatułażysta będzie wiedział gdzie tatuować skoro nie widzi blizn i chyba ostatni już problem jak zamaskujemy nasze zniknięcie z akademii?- zaczerpnęłam gwałtownie powietrza po skończeniu mówić. Wszystko wydyszałam na jednym tchu. Z resztą zawsze jak jestem zdenerwowana tak robię.
- O to się nie martw. Wszystko jest już załatwione. Masz zarezerwowane cały dzień u najlepszego tatuażysty na Ziemi, przepustki też macie, dla ludzi twoje blizny są widoczne. Anioły zatuszują wasze zniknięcie.- z jego twarzy nie schodził uśmiech. Podbiegłam do niego i mocno go ścisnęłam. Odsunęłam się od niego po paru chwilach.
- Dziękuję, dziękuję Nath za wszystko. Jesteś kochany! Lepszego Anioła Struża nie można mieć.- powiedziałam przez łzy, które nie postrzeże wyrwały mi się z oczu. Nath otarł je kciukiem z moich policzków.
- Nie ma za co. Tak w zasadzie to prze zemnie to wszystko jest gdybym Cię tam nie zabrał Lucyfer nic by Ci nie zrobił..
- A Ziemią jak mniemam zawładnęły by demony- dokończyłam za chłopaka.- i w tedy ludzie nie byli by bezpieczni. A tak w ogóle to wcale nie twoja wina, nie mogłeś wiedzieć co się stanie. Przez ten jeden dzień zdałam sobie sprawę, że będę musiała przyzwyczaić się do tego co teraz znajduje się na mojej skórze i do tego co na niej będzie. Myślę, że dam radę. Bo mam kogoś kto zawsze będzie mnie wspierał.- teraz ja próbowałam pocieszyć chłopaka. I chyba mi się to udało.
- Dobrze Aniołku, czas na mnie. Musisz przygotować się na jutro i wymyśleć wzory. – zaczął żegnać się ze mną Nath.
- Nathan ale jak ja mam w ogóle przejść, przecież nie powiedziałeś jak to zrobić, od kogo odebrać przepustki.-zaczęłam znowu wypytywać. Ten tylko westchnął.
- Odkąd jutro tylko otworzysz oczy będę przy tobie dopóki nie przejdziesz bezpiecznie przez granicę. Jak się obudzisz wszystko będzie przygotowane. Nie musisz się martwić.- posłał mi swój zniewalający uśmiech.
- Dobrze w takim razie do zobaczenia. Mój Stróżu- odwzajemniłam uśmiech.
-Miłych snów Aniołku.- wypowiedział te słowa i zniknął. Co się okazało rozmawiałam z nim godzinę czyli była już dziewiętnasta. Postanowiłam iść spać. Byłam przemęczona a na jutrzejszy dzień chcę być wyspana. Podeszłam do drzwi mojego pokoju i je otworzyłam. Poszłam do sióstr oświadczyć im, że dzisiaj idę szybciej spać i, że w sprawie jutrzejszego wyjścia wszystko załatwiona. Nie powiem były zaskoczone ale o nic nie pytały bo i tak wiedziały, że nie dostaną odpowiedzi. Wróciłam do siebie. Wzięłam nową piżamę. Szarą bluzę typu kangur i szare legginsy sięgające do kostek. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam się i związałam włosy w warkocz zastępując nim kokardę z rana. Przygotowana wskoczyłam do mojego ukochanego łóżeczka. Chyba to mój ulubiony przedmiot na całym świecie. Po chwili zmógł mnie sen.
Przed moimi oczyma przelatywały przeróżne obrazy. W końcu zatrzymały się na dwóch…
Otworzyłam oczy. Już wiedziałam co sobie wytatuować. Spojrzałam na zegarek – 9:15. Całkiem dobry czas. Rozejrzałam się po pokoju i tak jak wcześniej obiecał chłopak siedział w moim pokoju na pufie.
- Cześć. Nie sądziłam, że dotrzymasz obietnicy, myślałam, ze będziesz ze mną mentalnie.- powiedziałam z uśmiechem przyklejonym do twarzy. W końcu kto by nie chciał się obudzić w towarzystwie Anioła i to takiego przystojnego?
- Aileen, anioły nie mogą kłamać.- uśmiechnął się. No tak zapomniałam. Ghry.- pokiwałam tylko głową.
Wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki się przygotować. Na ten dzień wybrałam ubrania, które nie będą przeszkadzały podczas tatuowania a mianowicie: białą bokserkę z koronkowymi plecami, którą łatwo podwinąć i jasno szare legginsy. Do tego szare trampki. Z włosów upletłam koronę tak aby włosy mi nie przeszkadzały. Wyszłam do Natha i razem poszliśmy do dziewczyn. Chłopaka nie mogły zobaczyć dziewczyny dla tego mógł mi towarzyszyć przez cały dzień. Zirra wybiegła z pokoju. Była ubrana w czerwoną koszule, czarne legginsy, czarne trampki i skórę. Włosy miała spięte w kucyk. Zurra natomiast nie wyszła z pokoju tylko mnie uściskała i życzyła powodzenia. Na sobie miała swoją piżamkę. A na głowie jedną, wielką szopę. Pożegnałyśmy się i poszłyśmy za Nathanem. Poprowadził nas do tylnego wyjścia z akademii gdzie czekał na nas niewysoki mężczyzna z czarnymi włosami i brązowymi oczami. Z tego co wiem nazywał się Thom. Wręczył nam przepustki i przeszliśmy przez drzwi podążając w stronę następnych. Te następne okazały się portalem. Pokazaliśmy przepustki strażnikom i spokojnie przeszliśmy do świata ludzi. Znaleźliśmy się kilka metrów przed salonem jednak nie było już z nami Natha. Chłopak tak jak powiedział doprowadził na tylko do portalu. Całe zestresowane weszłyśmy do salonu tatuażu. Tam powitała nas ruda dziewczyna z tatuażami na prawie każdym skrawku ciała. W uszach miała tunele i duuużo kolczyków. Zaprowadziła nas do małego pomieszczenia gdzie mieścił się tylko fotel do tatuaży, kilka szafeczek, krzesełko dla tatuażystki i pufa dla „pocieszyciela”.
-Cześć jestem Becky ty pewnie jesteś Aileen a ta dziewczyna to pewnie Zirra.- powiedziała kobieta. Szczena mi po prostu opadła.
-Skąd…- próbowałam zapytać.
-Spokojnie wiem kim jesteś a to wszystko powiedział mi Nathan- opowiedziała uśmiechając się. Buzia jeszcze bardziej mi opadła. Czemu Nath mi niczego nie powiedział a po za tym dlaczego ona mówi o nim w towarzystwie Zirry?
-Becky ona wiesz…- próbowałam jej wytłumaczyć, że Zirra nie koniecznie wie kim jest Nathan.
- Spokojnie nie słyszy nas. Myśli, że rozmawiamy o wzorach.- mówiąc to poklepała mnie po ramieniu. A ja już kompletnie nic nie rozumiałam.
-Jakim cudem ty… kim jesteś? I skąd znasz Nathana?
-Jestem upadłą. Nath kiedyś był moim kumplem.- zaczęła wyjaśniać Becky. To by wiele wyjaśniało.
- I niech zgadnę Nathan nałożył jakieś anielskie moce byś mogła spokojnie tatuować widząc moje blizny i tak by Zirra o tym nie wiedziała.- ta pokiwała głową. Zastanawia mnie tylko dlaczego Nath mnie o tym nie poinformował i ściemniał, że ludzie widzą moje blizny.
-Bystra jesteś a w odpowiedzi na twoje pytanie Nath nie kłamał odkąd zeszłam na ziemie jestem człowiekiem.- zaczęła się śmiać.
-Skąd ty to wiesz? Przecież to pytanie zadałam sobie sama.- ta kobieta zaczyna mnie coraz bardziej zaskakiwać.
-Zostało mi jeszcze trochę Anielskiej Mocy i mogę słyszeć twoje myśli. Oto odpowiedź na twoje pytanie.- nie odpowiedziałam nic, byłam za bardzo zszokowana. Co mi się jeszcze przytrafi? O czym się jeszcze dowiem? Ta widząc moją minę zapytała.- to co możemy zaczynać?- pokiwałam twierdząco głową- masz jakiś pomysł co tatułujemy czy razem myślimy?- zapytała.
-Mam. Chodź zbliż się.-poprosiłam ta wykonała moją prośbę a ja jej opowiedziałam co chcę. Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Chyba moje pomysły się jej spodobały.
- Dobra to siadaj, ja przygotuje szkice i zabieramy się do roboty.- pokiwałam głową. Becky zasiadła przy biurku o którym wcześniej zapomniałam wspomnieć i zaczęła szkicować. Po około godzinie przyszła z gotowymi rysunkami. Były przepiękne dokładnie takie jak sobie wyobraziłam. Siadła na krześle. Na początku postanowiłyśmy tatuować rękę. Odbiła szkic i zabrała się do roboty. Szczerze mówiąc nie wiem czego się bałam to prawie w ogóle nie boli z czego byłam bardzo zadowolona. No nie bolało przy ręce przy brzuchu było trochę gorzej szczególnie pod koniec, ale jakoś dało się przeżyć.  Po dziewięciu godzinach kłucia igłą wszystko było gotowe. Moją rękę zdobiło piękne pnącze winorośli z którego gdzie nie gdzie wystawały kawałki skrzydeł, twarzy oraz całe aniołki. Byłam zachwycona. Na brzuchu widniał piękny anioł, który trzymał serce. Z tego tatuażu też byłam bardzo zadowolona. Becky spisała się naprawdę dobrze. Nathan miał rację, że załatwił mi najlepszą tatuażystkę na świecie. Po wszystkim dziewczyna posmarowała tatuowaną skórę specjalną maścią i okleiła folią. Uściskałam ją i powiedziałam, że na pewno do niej wrócę. Chyba dzięki niej wkręciłam się w tatuaże. Wyszłyśmy z salonu i według wskazówek, które dała mi Becky poszłyśmy z Zirrą do portalu. Zirra całą wizytę przeglądała czasopisma, czasem podchodziła do nas by zobaczyć , rozmawiała z nami a w pewnym momencie nawet usnęła. Becky spisała się naprawdę dobrze ponieważ zakryła tak blizny, że tylko wtajemniczony wiedział, że coś tam wcześniej było. Wróciłyśmy do Akademii. I powędrowałyśmy do Zurry.
- Hej dziewczyno i jak się trzymasz?- zapytała troskliwie Zurra.- Jak było? Bardzo bolało?
- W sumie nie było naj gorzej. Naj bardziej bolało pod koniec brzucha a tak to to było znośnie.- uśmiechnęłam się do niej.
- To dobrze. A pokarzesz mi te cudeńka?- zapytała podekscytowana.
-Jasne.- odpowiedziałam i delikatnie zdjęłam opatrunki i pokazałam im moje dziary. Zurze szczęka opadła.  Bardzo się z tego powodu cieszyłam. Posłałam jej ciepły uśmiech gdy się tak na mnie patrzyła.
-Łał.- tylko tyle zdołała powiedzieć. Ja też byłam bardzo zadowolona z efektu. W sumie chyba nawet się cieszę, że Lucyfer mi to zrobił. Bez niego nigdy nie zdecydowałabym się na tatuaże. A musze przyznać to coś pięknego. Z dziewczynami siedziałam jeszcze około godziny i poszłam do siebie. Teraz ból trochę dawał się we znaki ale Becky ostrzegała, że tak będzie. Kazała zażyć tabletki przeciw bólowe i położyć się spać. Zanim to jednak zrobiłam w moim pokoju czekał Nathan, który bardzo chciał zobaczyć to co obecnie zakrywa moje blizny.
-Hej Nath. Masz tylko chwile, jestem bardzo zmęczona.- wysapałam ten tylko się uśmiechnął i poprosił żebym mu pokazała. Tak też zrobiłam . Na jego twarz wypłynął uśmiech.
- Aniołki? Czemu akurat one?- zapytał.
-Bo to piękne istoty. Nie pochlebiaj sobie. Od razu uprzedzam.- zaśmiałam się. Widząc twarz chłopaka.
-A skąd taki pomysł?- dalej drążył.
- W nocy przyśniły mi się te znaki. Bardzo mi się spodobały no i jakoś tak wyszło.- zaczęłam wygrzebywać moją piżamę z szuflady i szukać lekarstwa.
-Nie ma za co.- powiedział tak cicho, że prawie nie dało się go usłyszeć.
- O co Ci chodzi?- zapytałam kompletnie zdezorientowana. Chłopak stał oparty o ścianę i cały czas się uśmiechał.
- To ja Ci podpowiedziałem. – odpowiedział. Mogłam się tego po nim spodziewać.
-W takim razie dziękuję. – uśmiechnęłam się. Podeszłam do Natha i przytuliłam ten odwzajemnił uścisk. Zaczął głaskać mnie po włosach w końcu nasze usta się spotkały. Całowaliśmy się delikatnie ale zarazem namiętnie. Co ja robię? Co z Rossem? – zadawałam sobie te pytania. Jednak w tamtej chwili on mnie nie obchodził liczył się tylko Nath. Całował cudownie. Opatulił mnie swoimi skrzydłami a ja czułam się tak cudownie. Nigdy w życiu nic podobnego nie przeżyłam. Odsunęliśmy się na chwilę by złapać dech. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Aniołku muszę już iść. Dziękuję Ci za to.- uśmiechnął się a ja odpłynęłam i marzyłam tylko żeby jeszcze raz wbić się w jego piękne, miękkie usta.
-To ja dziękuję mój Stróżu.- jeszcze raz lekko się pocałowaliśmy a on odpłynął zostawiając po sobie nie dosyt.
Przebrałam się nie dbając o prysznic i cała w euforii poszłam do łóżka. Kompletnie zapomniałam o bólu. Po pocałunku tak jakby się ulotnił. Byłam tak uradowana, że nie mogłam zasnąć w pewnym momencie jednak dałam porwać się ciemności.


------------------------------
Przepaszmy za opóźnienia i inne komplikacje bo coś się pomieszało...
Rozdział nie sprawdzony!

Ps. Szczere nie zgadzam się z tytułem tego rozdziału ale druga autorka się uparła. ;-)

2 komentarze:

  1. Aww... Natan jest słodki ;-) Bliźniaczki są trochę denerwujące, ale chcą dobra Aileen :-)
    A rozdział jest świetny, czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww... Natan jest słodki ;-) Bliźniaczki są trochę denerwujące, ale chcą dobra Aileen :-)
    A rozdział jest świetny, czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o sprawiedliwy wyrok sądu najwyższego...