środa, 5 października 2016

Rozdział XIII – Wampiry



      Obudziłam się oślepiona światłem. Zamrugałam kilka razy aby moje oczy przyzwyczaiły się do jasności. Jak się okazało znajdowałam się w małym pokoiku otoczona klatką. Spróbowałam się podnieść niestety coś mi to uniemożliwiało i padłam jak długa w miejsce na, którym leżałam. Tym czym zostałam unieruchomiona okazały się kajdanki na nadgarstkach i kostkach przykute do metalowej ramy łóżka na dodatek przez moją talię przebiegał duży skórzany pas. Niespodziewanie po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Czułam się taka słaba tak jakby odebrano ze mnie jakąś ważną cząstkę chociaż nie miałam pojęcia dlaczego. Nawet nie pamiętam jakim sposobem się tu znalazłam, jak mam na imię, ile mam lat i kim jestem. Przez jakiś czas patrzyłam w sufit. Po jakimś czasie usłyszałam ciche kroki dobiegające zza żelaznych drzwi. W drzwiach pojawili się jacyś dwaj mężczyźni. Jeden miał brązowe włosy i zielone oczy, wydawało mi się, że skądś go znam ale nie miałam pojęcia skąd i czy te odczucia są prawdziwe. Drugi miał kruczoczarne, lekko kręcone włosy i czerwone oczy?! Nigdy wcześniej nie widziałam czerwonych oczu. Przynajmniej tak mi się zdaje. Był wyższy od swojego poprzednika, bardziej umięśniony i przystojniejszy. Jego urok był zniewalający.
- Witaj Emily. – Odezwał się ten wyższy. – Witamy Cię w naszych skromnych progach. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się obudziłaś. – Odparł uradowany. Podszedł do mnie i pogłaskał moje splątane włosy. Poczułam się bardzo dziwnie w szczególności dlatego, że zielonooki cały czas przyglądał się czerwonookiemu z grymasem odrazy i wściekłości na twarzy.
- Kim jest Emily? I kim jesteście, co ja tu robię, no i dlaczego jestem przykuta?- Zasypałam mężczyzn pytaniami. Czarnowłosy uśmiechnął się i gestem ręki nakazał temu drugiemu aby do nas podszedł. Ten zrobił to bardzo niechętnie i przykucnął przy łóżku. W jego oczach dostrzegłam żal i przeprosiny.
- Ja jestem Nick a ten tu nazywa się Ros i jest moim sprzymierzeńcem i moim podwładnym. A Emily to ty. – Uśmiechnął się promiennie. – Ostatnio gdy przechadzaliśmy się w lesie natknęliśmy się na Ciebie. Nie miałaś przy sobie niczego i wygadywałaś niestworzone rzeczy. Prawdopodobnie byłaś naćpana. Nie wiemy skąd pochodzisz i jak masz na nazwisko oraz ile masz lat ale na moje oko wyglądasz na szesnaście. Prawdopodobnie zastanawiasz się skąd znam twoje imię, masz bardzo ładny naszyjnik z imieniem Emily więc prawdopodobnie tak się nazywasz. – Odpowiedział ze stoickim spokojem.
- No dobra Nick. Trochę rozjaśniłeś mi w głowie ale pozostają dwie kluczowe sprawy dlaczego nic nie pamiętam i dlaczego jestem przykuta w jakiejś klatce? – Zapytałam się wpatrując się w jego czerwone oczy.
- Gapisz się, wiedziałaś? – Zachichotał. Spaliłam buraka i odwróciłam się w przeciwną stronę. – Spokojnie to tylko soczewki.  A odpowiadając na twoje pytania gdy Cię znaleźliśmy dosyć, że byłaś pod wpływem to na dodatek byłaś w opłakanym stanie. Miałaś całą zakrwawioną głowę no i niezłego guza sobie narobiłaś. Przykuliśmy Cię dla tego bo tydzień temu strasznie się rzucałaś i baliśmy się, że zrobisz sobie krzywdę. – Pogłaskał mnie opiekuńczo po dłoni i z kieszeni swoich czarnych dżinsów  wyciągnął dwa małe kluczyki. Odpiął moje kajdanki i pas. Delikatnie usiadłam i rozmasowałam nadgarstki. Chłopcy przysiedli się do mnie. Najwyraźniej czekali aż przyswoję nowe wiadomości gdyż siedzieli cicho i patrzyli na mnie z wyczekiwaniem.
- Poczekaj mówiłeś tydzień temu? Jakim cudem tak długo byłam nieprzytomna?  - Skrzywiłam się gdyż nagle uświadomiłam sobie przejeżdżając po mojej głowie, że ta jest cała. Coś mi nie pasowało ale nie miałam wyjścia i musiałam zaufać tym mężczyzną.
- Tak jak mówiłem uszkodziłaś sobie głowę. – Wyjaśnił. Wstał z łóżka i kiwnowszy głową nakazał Rosowi aby zrobił to samo. Skierowali się ku wyjściu w progu przystanął Nick. – Zaraz przyślę do Ciebie jedną z moich, ona pomoże Ci się przebrać, umyć i przyszykować do kolacji. – Posłał mi ostatni uśmiech i zamknął drzwi a mi w głowie pozostało słowo moich. Kim jest Nick, że nazywa ludźmi swoimi i dlaczego Ros się go słucha. Gdzie ja się znalazłam? – Westchnęłam i opadłam bezwładnie na łóżko. Po kilku minutach do pokoiku weszła średniego wzrostu platynowa blondynka. Jej włosy sięgały jej aż do pośladków. Ona również miała czerwone oczy. Czy zanim straciłam pamięć panowała jakaś moda na czerwone soczewki kontaktowe?  -Zadałam sama sobie pytanie. – Dziewczyna zauważywszy, że się na nią gapię uśmiechnęła się promiennie i skierowała się w moją stronę.
- Hej jestem Joy. Miło mi cię poznać. – Podała mi rękę i przyciągnęła sobie krzesło z małego stoliczka, którego wcześniej nie zauważyłam do mojego łóżka.
- Emily, chyba. Mnie również miło ciebie poznać. Fajny kolor oczu. Czy panuje jakaś moda, że nosicie czerwone soczewki?- Zapytałam z uśmiechem na ustach. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem i pokręciła przecząco głową.
- Nie to mój naturalny kolor oczu. Mam dziwną…mutację genetyczną tak jak wszyscy tutaj no może za wyjątkiem Rosa on ma inną mutacje ale u niego to tak bardzo nie widać.
- Jest Was więcej? Nick nic o tym nie wspominał. – Joy tylko się uśmiechnęła i wzruszyła ramionami. Nie sądziłam co o tym wszystkim myśleć. Niby jaka mutacja. O co w tym wszystkim chodzi?
- Ok. Emily pora się szykować. Za godzinę mamy kolację a ty jesteś gościem honorowym i nie wypada się spóźnić. No wstawaj leniu pora na prysznic. Te drzwi po lewej to łazienka. Za ten czas gdy będziesz się kąpać ja naszykuję tobie ubrania a później Cię uczeszemy i umalujemy. Co ty na to? – Pokiwałam twierdząco głową i posłałam jej uśmiech. Weszłam do bardzo skromnej łazienki. W jedynym okienku były kraty. Ze wszystkich ścian odchodziła farba a w pomieszczeniu pachniało pleśnią. Skrzywiłam się i niechętni weszłam pod gorącą wodę. Po około piętnastu minutach odprężona wyszłam z kabiny.  Na parapecie zakratowanego okna zauważyłam biały ręcznik, którym po chwili się wytarłam. Odświeżona wyszłam z łazienki. W pokoju czekała na mnie przebrana Joy. Na łóżku zauważyłam pokrowiec na ubranie, pudełko po butach i wielką kosmetyczkę. Załamałam się. Jestem aż tak ważna by tak się stroić. Dziewczyna była ubrana w czerwoną sukienkę z koronki sięgającą do kostek, była bardzo opinająca ale Joy miała idealną figurę  więc wyglądała świetnie do tego  złote szpilki na wysokim obcasie i w takim samym kolorze złotą kolię i kolczyki. Włosy były spięte w luźnego koka na czubku głowy.
- O Emily już umyta? To dobrze bo czasu mamy coraz mniej a trzeba cię wyszykować na bóstwo. – Skrzywiłam się na samą myśl o tych przygotowaniach, przecież to ma być zwykła kolacja. – Co ty masz taką minę? Przecież nie idziesz na ścięcie. To co zaczynamy? – Kiwnęłam twierdząco głową. Joy w sekundzie posadziła mnie na krześle zaczęła malować i czesać. Po około pół godzinie skończyła swoje dzieło i kazała ubrać się w czarną, lekko rozkloszowaną, czarną sukienkę z szyfonu z srebrnymi zdobieniami w kształcie delikatnych róż przy wyciętym dekolcie i na obramówce sukni. Buty były czarne na delikatnej platformie natomiast dodatki były srebrne w takie same delikatne róże jak na sukience. Dziewczyna w końcu pozwoliła przejrzeć mi się w lustrze, które ze sobą przyniosła. Oniemiałam. Moje brązowe włosy spięte były w (jak mi powiedziała Joy) kłosa. Na górnej powiece dziewczyna nałożyła mi srebrny, połyskujący cień, policzki miałam podkreślone delikatnie różem natomiast na ustach miałam nałożoną czarną szminkę. Wyglądałam prześlicznie.
- I jak Ci się podoba? – Spytała dziewczyna stając za mną z wielkim uśmiechem. Najwidoczniej byłą zadowolona z własnej roboty.
- Jest wspaniale. Ale nadal nie rozumiem po co się tak stroimy na zwykłą kolację.
- To nie będzie zwykła kolacja, kochana. Przygotuj się na szok. – Wyszeptała mi do ucha ciągnąc za rękę. Zaczęła prowadzić mnie w głąb korytarza. Zeszłyśmy po schodach aż trafiłyśmy na wielkie mahoniowe drzwi. Wszystko odkąd wyszłam z pokoiku wyglądało bardziej bogato. Przed drzwiami stało dwóch mężczyzn w czarno białych kamizelkach i czarnych spodniach. Gdy nas zobaczyli otworzyli drzwi na oścież. Joy wzięła mnie pod pachę i wkroczyłyśmy do jak się potem okazało jadalni. Przy wielkim stole na jakieś dziesięć metrów siedziało mnóstwo osób. Głównie mężczyzn. Wszyscy byli ubrani wytwornie tak jak my. Znałam tylko Nicka i Rosa. Owi mężczyźni uśmiechnęli się do mnie i wskazali miejsce pomiędzy nimi. Joy już usiadła naprzeciwko Nicka więc nie zostało mi nic innego jak podejść na wskazane miejsce. Usiadłam na miękkim krześle. Tylko przede mną i Rosem stała inna zastawa nich kielich z czerwoną cieczą. Wino? Po chwili kelnerzy przynieśli parujące półmiski.
- Witamy Cię Emily w naszym domu. Zebraliśmy się tu aby ogłosić kilka ważnych spraw dotyczących właśnie ciebie, ale najpierw zjedz. W imieniu wszystkich życzę Ci smacznego.  -  Chłopak mówił z dziwnym uśmieszkiem na ustach, tak samo uśmiechali się wszyscy za wyjątkiem Joy i Rosa, ta dwójka była raczej ponura. Uśmiechnęłam się udając, że nie widzę ich wyrazu twarzy i zaczęłam pałaszować. Jedzenie było wyśmienite i tak bardzo mi potrzebne ze względu na tak długi okres nie jedzenia. Po skończonym posiłku znowu głos zabrał Nick.
- Pierwszą sprawę jaką chciałem omówić jest nasze małżeństwo, ma piękna Emily. – Chwila, wróć. Czy On właśnie przed chwilą powiedział o naszym małżeństwie? Co? Przecież ja tego człowieka znam kilka godzin, kiedy on mi się oświadczył?! Wytrzeszczyłam oczy w geście nie dowierzania.
- Mógłbyś powtórzyć? Bo chyba źle usłyszałam. Czy ty przed chwilą powiedziałeś, że wychodzimy za mąż? – Zapytałam podnosząc się z miejsca.
- Nie przesłyszałaś się moja droga. Wyjdziesz za mnie za mąż albo zginiesz. – Ogłosił ostrym głosem. Wyszczerzył się a ja zobaczyłam  dwa nienaturalne długie kły. Jego oczy zaczęły nienaturalnie się świecić co jeszcze podkreślało jego czerwień oczu. Teraz nie było widać szarych refleksów, które dostrzegłam ostatnio. Przestraszyłam się. Gwałtownie odsunęłam krzesło tak, że się przewróciło a ja sama pobiegłam do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu gdy tam dotarłam Nick razem z połową siedzących osób przy stole już się tam znajdowała. Na ich twarzach widniał ten sam uśmieszek co wcześniej.  Zanim zdążyłam wykonać jaki kol wiek ruch, Nick już trzymał mnie w żelaznym uścisku i zaczął ruszać głową mówiąc słowa, które ledwo co do mnie docierały. Na wszystkie świętości, jaki On jest przystojny, i te jego oczy. Czemu ja uciekam? Przecież się mną zaopiekował, nie zrobi mi krzywdy, ma za dobre serce. Niespodziewanie mnie przytulił. Od razu wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Pachniał tak pięknie, tak ziemiście. Jak ja się cieszę, że za niego wychodzę.
- O Nick jestem wielką szczęściarą, że wybrałeś właśnie mnie na wybrankę swojego życia. Z chęcią wyjdę za ciebie. A o jakich sprawach chciałeś ze mną porozmawiać? – Spytałam wpatrzona w jego piękne czerwone tęczówki. Jest taki piękny.
- Usiądźmy. – Zaproponował. Kiwnęłam potakująco głową. Nick położył swoją rękę na moich plecach i zaczął prowadzić mnie w stronę stołu. Za nami podążyła reszta osób. Wszyscy z powrotem zasiedli. Czemu wstaliśmy? Nie mogłam sobie przypomnieć. Swoje krzesło przybliżyłam bliżej Nicka i położyłam swoją głowę na jego ramieniu. Ten w uspokajającym i kojącym geście zaczął głaskać mnie po plecach.  -  Tak więc przyszła pani Carlet, nie jesteś zwykłym człowiekiem a czarownicą i to najpotężniejszą jaka stąpała po Ziemi od samego powstania ras. Tak samo my nie jesteśmy normalni jesteśmy wampirami i opiekujemy się Tobą od dłuższego czasu po tym jak twoja rasa zwróciła się przeciwko tobie bo chciałaś pokoju na świecie a nie jak inni wojny pomiędzy nami. Nie pamiętasz niczego bo zdarzył się wypadek podczas twoich lekcji z Rosem. Ale spokojnie nasi najstarsi uczeni pracują nad przywróceniem twej pamięci. – Mówił bardzo powoli tak aby wszystko do mnie dotarło. W pierwszej chwili chciałam wybuchnąć śmiechem i zapytać się gdzie jest ukryta kamera. Ale gdy tylko spojrzałam na twarz pozostałych ludzi zobaczyłam u nich kły i od razu uwierzyłam w każde słowo Nicka Carleta, mojego przyszłego męża. W całej historii coś mi nie pasowało tylko nie byłam pewna co.
- Eee to po co było to kłamstwo na samym początku gdy się przebudziłam? – Zapytałam odrywając się od chłodnego torsu chłopaka. Dziwne wcześniej tego nie zauważyłam.
- Nie chcieliśmy abyś się przestraszyła, więc na prędce wymyśliłem to kłamstwo dlatego Joy nic o tym nie wiedziała i mówiła o jakiejś mutacji. Naprawdę nie wymyśliłaś nic lepszego niż mutacja? – Zapytał się z przyjaznym śmiechem blondynki. Ta również się uśmiechając odpowiedziała:
- Niestety nie jestem aż tak dobra w kłamaniu  jak nasz przywódca.
- A ty jesteś mym zastępcą więc radziłbym Ci nad tym popracować. – Zaśmiał się Nick. Co Joy zastępczynią przywódcy? To czemu akurat Ona przyszła mnie przygotować? – Ale spokojnie jak będziesz ćwiczyć to się wyrobisz w końcu jesteś młoda a masz przed sobą całą wieczność. A teraz zabierz swoją przyjaciółkę do jej komnaty i przedstaw jej rozkład dnia a raczej nowy. – Wszyscy na Sali wybuchli śmiechem nawet Ros chodź w jego przypadku to było raczej wymuszone. Joy wstał ze swojego miejsca i podeszła do mnie. Stanęła przede mną . Ja również wstałam. Nick na odchodne pocałował mnie w czoło, uśmiechnęłam się i razem z dziewczyną wyszliśmy z jadalni. Szłyśmy chwilę aż stanęłyśmy przed wielkim, wysokimi i białymi drzwiami. Joy nacisnęła klamkę i gestem zaprosiła mnie do środka.
- Witaj Emily, moja najwspanialsza przyjaciółko.
*********************************************************************************

   Hej Moi kochani czytelnicy :)
Przepraszam, ze tak długo nie było rozdziału ale mam coś na swoje usprawiedliwienie. Gdy byłam na wakacjach pisałam ten rozdział na nie swoim komputerze, który potem został wymieniony a mój rozdział zniknął. Dzisiaj wraz z wujkiem informatykiem siedliśmy do nowego komputera i przeszukaliśmy go całego aż w końcu w najgłębszych odmętach dysku twardego znaleźliśmy mój plik.
Mam nadzieję, że ten rozdział jest chodź trochę zrozumiały, gdyż wiem, że całość może wydawać sie dziwna i bez sensu. Bo gdzie jest Aileen i kim jest Emily? Otóż to są te same osoby ale przyczyna zmiany imienia na kilka kolejnych rozdziałów będzie dla Was nieznana, chodź pewnie i tak większość się domyśli. Wracam po tak długiej nie obecności z takim krótkim rozdziałem, wybaczcie mi to. Gdy tylko znalazłam rozdział siadłam do komputera i jak najszybciej go skończyłam abyście mogli go nareszcie dostać.
 Rozdziały będę pisać jak tylko będę miała czas, pewnie w tym półroczu tego czasu będzie mało gdyż teraz jestem w trzeciej klasie i już mamy przygotowania do egzaminów, do tego dochodzi olimpiada przedmiotowa i konkurs biologiczny. Wstawię coś jak tylko będę coś miała. Obiecuję

Pozdrawiam Skruszona i prosząca raz jeszcze o wybaczenie
Córka Razjela ☺