wtorek, 5 stycznia 2016

Rozdział I - Początek



Jestem Aileen i przedstawię Wam moją historię, dzięki której stałam się taka jaka jestem. Wszystko zaczęło się 200 lat temu, gdy miałam 17 lat pewnego specjalnego ranka….
Właśnie pływałam z syrenami. Woda była taka cudowna, koloru najpiękniejszego lazuru jaki w życiu widziałam. Obok nas pływały przeróżne ryby- mniejsze, większe o wszystkich kolorach tęczy. Syreny z natury są piękne, ale te wydawały mi się takie cudowne, niespotykane. Ogony miały we wszystkich odcieniach  niebieskiego i zielonego. Ich długość zależała od  wieku syren. Czułam się taka wolna, taka lekka jak nigdy przedtem. Aż tu nagle…
- Aileen, wstawaj!- usłyszałam dziewczęcy głos. Aha już wiem co się szykuje – pomyślałam
- Ile mamy cię jeszcze budzić?- poczułam rękę na moich ramionach a po chwili trząśnięcie mną i chłód na stopach. Pewnie dla tego, że któraś z nich ściągnęła ze mnie kołdrę.
- To zaczyna być już nudne a  obiecałaś, że dzisiaj nie zaśpisz! Przecież to taki ważny dzień.- powiedziały zmartwione i sfrustrowane bliźniaczki.
- Nie jesteśmy twoim budzikiem!- po chwili dodały- otworzyłam oczy i je przetarłam, usiadłam na materacu.
- Nie dało się trochę łagodniej?- spytałam znając już odpowiedź.
- Niestety nie, Śpiąca Królewno.- odparła sarkastycznie młodsza z bliźniaczek. Miała na imię Zirra. Była ubrana w fioletową sukienkę z dość dużym dekoltem w kształcie serca, czarne baleriny, a na ramionach przewieszony miała czarny przezroczysty sweterek.  Szyję zdobił czarny medalion w kształcie pająka.
- Co tym razem Ci się śniło?- zapytała zdenerwowana Zirra - tylko nieliczni wiedzieli, że często śnię i przez to mam problemy z punktualnym wstawaniem.  Zirra i jej siostra Zurra  wiedzą, że jak bym mogła zostałabym na zawsze w marzeniach -  dlatego codziennie rano przychodzą mnie budzić. Obecnie mieszkam sama bo matka i ojciec załatwiają jakąś pilną sprawę. Nie powiedzieli jaką. Dlatego bliźniaczki stały się moimi budzikami. Dziewczyny są bardzo do siebie podobne. Obydwie mają włosy w kolorze ciemnego blondu, niebieskie oczy i są tego samego wzrostu. Są trochę wyższe  ode mnie, co czasem jest dość irytujące. Jedyną cechą jaką je wyróżnia jest to, że jedna z sióstr czyli Zurra ma lekko zauważalne piegi na twarzy. Obydwie są nierozłączne. Zawsze chodzą razem, nawet czasem mówią tak samo. Czasami myślę, że mogą rozmawiać ze sobą telepatycznie, ale to mi się chyba tylko wydaje.
- Pływałam z syrenami - powiedziałam ziewając.
- Musiałyście mnie obudzić, co jest takie ważne?- spytałam bo zazwyczaj nie działo się nic tak ważnego, żeby mogły być na mnie tak wciekłe
- Przecież wiecie, że w bibliotece są do tego przyzwyczajeni i nie robią nam o to afery, po prostu zostajemy dłużej.- w naszym świecie jest trochę inaczej, niż w świecie Kirików. W ich świecie szkołę zaczyna się w wieku 6 lat u nas od 17 roku życia. Wcześniej nie chodzimy do szkół. Dokształcamy się w domach. Uczymy się tam pisać, czytać i rzucać podstawowe czary oraz latać na miotle. Po ukończeniu 12 lat możemy podjąć prace. Pierwsza praca trwa do 17 roku życia. Później jedziemy, a w zasadzie lecimy do Akademii
- O cholera, nie mówcie mi tylko, że to dzisiaj - rozbudziłam się tak szybko jak nigdy przedtem.
- Tak to dzisiaj!- wybuchnęła Zurra. Cała poczerwieniała ze złości, co się u niej dość rzadko zdarza
-  Jedziemy do Akademii. Mamy tam być za trzy godziny, a wiesz my, wolimy być wcześniej w przeciwieństwie do Ciebie- odparła już mniej zdenerwowana, jednak teraz w jej tonie można było dosłyszeć nutkę drwiny.
 - Aileen przypominałyśmy Ci o tym wczoraj wieczorem! Nawet na ręce masz to napisane- wzięła moją dłoń w swoje krótkie, szczupłe palce i obróciła ją środkiem do mnie. Tak to prawda na wierzchu dłoni pisało drukowanymi literami:
AILEEN -  PROSZĘ PAMIĘTAJ, ŻE MASZ SIĘ SPAKOWAĆ I WCZEŚNIEJ POŁOŻYĆ
SIĘ SPAĆ. BŁAGAM NIE ZAWIEDŹ NAS!!
- Dobra, koniec dobrego -  wstawaj! Masz się wyszykować i zejść na dół w przeciągu 15 minut!- rozkazała Zirra. – my będziemy czekać na dole ze śniadaniem
- Co chcesz zjeść?- zapytała łagodnie i nieco czule.
- Co zrobisz to zjem. Dziękuję- odparłam stanowczo.
-Aileen błagam powiedz, że się spakowałaś - powiedziała błagalnym tonem Zurra. W jej oczach było widać rozpacz.
- A zabijesz mnie jak powiem, że o tym też zapomniałam?-  powoli zaczynałam marznąć.
- Niestety nawet jak bym chciała nie mogę tego zrobić. Twoja matka by mnie zabiła- siostry wybuchnęły śmiechem
- Dobra ja Cię spakuję, a Zirra idzie na dół zrobić to nieszczęsne śniadanie. Tylko masz nie narzekać co Ci spakuję - tego ostatniego bardzo się obawiałam, ponieważ nasze gusta co do ubrań bardzo się różniły, ale cóż większego wyboru nie miałam to była moja wina, że nie zrobiłam tego wcześniej.
Wstałam z łóżka co było strasznym doświadczeniem, gdyż podłoga była tak strasznie zimna, że jak tylko dotknęłam ją stopami od razu po moim i tak już zmarzniętym ciele przeszła fala dreszczu. Wzięłam z szafy zwiewną białą sukienkę sięgającą mi trochę przed kolano, miętowe szpilki oraz miętowe dodatki -  naszyjnik w kształcie skrzydeł i kolczyki do kompletu. Uwielbiam sukienki, ale ostatnio dzięki Zurze zaczynam coraz częściej nosić obcisłe spodnie i zwiewną bluzkę. Zurra mówi, że tak jest o wiele lepiej- natomiast Zirra uważa na odwrót. Pod tym względem jako bliźniaczki  się nie zgadzają. Natomiast ja uważam, że noszenie sukienek wydłuża moje nogi a dzięki szpilkom staje się wyższa. Ogólnie mam brązowe, kręcone włosy sięgające do piersi każdy mówi, że odziedziczyłam je po Olympii bo jako jedyna od tylu pokoleń mam włosy w tym kolorze. Oczy natomiast odziedziczyłam po mojej matce -  są ciemno brązowe a nos mam „własny” mały i odrobinę zadarty. Weszłam do łazienki tak szybko jak się dało bo po pierwsze było mi strasznie zimno, a po drugie byłam w samej bieliźnie.  Łazienka urządzona jest w moim stylu. Na ścianach są czarne i miętowe płytki. Podłoga jest czarna a kabina, umywalka oraz szafeczki są miętowe. Dziewczyny mówią, że mam bzika na punkcie tych kolorów. Może to i racja. Szybko umyłam zęby, wzięłam gorący prysznic, rozczesałam moje nieposkromione włosy i zaplotłam je w warkocz. Ubrałam na siebie przygotowane wcześniej ubrania. Nie nakładałam makijażu bo uważam, że go nie potrzebuje, moje rzęsy i tak są bardzo ciemne i długie. Z łazienki usłyszałam odgłos zasuwającej się walizki i krzyki Zurry, że mam już wyłazić bo na stole czekają gorące naleśniki z syropem klonowym. Na te słowa wybiegłam zatrzaskując za sobą drzwi z dużym impetem. Zbiegłam szybko po schodach do mojej kuchni i na stole zauważyłam kupkę naleśników- kuchnia urządzona jest bardzo nowocześnie. Na jej środku stoi duży czarny stół z czarnymi krzesłami do kompletu. Szafki, kuchenka i lodówka są srebrne. Szybko siadłam na jednym z krzeseł i nałożyłam sobie naleśniki. Dziewczyny też. Rozkoszowałyśmy się cudownym smakiem. Siostry miały grobowe miny i panowała grobowa cisza. Po dłuższym czasie musiałam ją przerwać.
- Dzięki za wszystko- uśmiechnęłam się do bliźniaczek- odwzajemniły uśmiech, ale nic nie powiedziały.
- Aileen, a jak my mamy się tam dostać?-w końcu zapytała się Zirra. Z naszej trójki tylko ja to wiedziałam. Wcześniej nie chciałam im tego mówić, żeby miały niespodziankę – wybuchłam śmiechem.
- Nie śmiej się- rozkazała Zurra.- czemu ty zawsze musisz być taka, taka…..!
-Taka świetna, śmieszna, zabawna? –nie wiem, tak jakoś wyszło- powiedziałam śmiejąc się.
- Nie do końca mi o to chodziło. Bardziej chodziło o wkurzającą i głupią, ale niech Ci będzie - odpowiedziała. Ostatnie zdanie powiedziała ściszonym tonem, ale ja i tak wszystko słyszałam
- A tak na serio, to jak się tam dostaniemy?
- Naprawdę się nie domyślacie?- zapytałam z niedowierzaniem w głosie
- Polecimy na miotłach - odpowiedziałam lakonicznie.
- Tak a co z naszymi walizkami?- spytała rozgoryczona Zirra.
- Same przeteleportują się na miejsce- znowu zaśmiałam się.
- Aha. A z kąt ty to niby wiesz?- zadała pytanie poirytowana Zurra.
- Zapominasz o jednej rzeczy, to ja jestem kujonką- przestałam się śmiać.
- Tak, ale potrafisz być wredna.- Westchnęła cicho Zirra do Zurry.
- Dzięki, wiem o tym- puściłam do niej oczko przez ramię wstając od stołu
 - To co najwyższa pora się zbierać.
- Tak- odparły krótko dziewczyny.
Wyszłyśmy na podwórko. Zagwizdałyśmy po nasze miotły. Wsiadłyśmy na nie zostawiając walizki pod domem. Po chwili zniknęły. Przed startem Zurra powiedziała mi, że boi się latać na tak dalekie dystanse. Powiedziałam jej, że nie ma się czego bać, że trzeba trzymać się mocno i uważać na ptaki oraz nietoperze. Uprzedziłam jej kolejne pytanie i powiedziałam, że leciałam już tak do mojego wujostwa.
Po dłuższym locie:
- Ej! dziewczyny zobaczcie - Zirra wskazała na budynek w oddali, który leniwie zaczął się nam ujawniać
- To chyba Akademia- miała racje.
Wcześniej widziałam ją tylko w księgach, a teraz stoi tu przede mną. Budynek był naprawdę imponujący. Zapierał dech w piersiach. Wyglądał jak połączenie katedry barokowej z zamkiem. Składał się w sumie z trzech budynków połączonych otwartymi przejściami. Przed wejściem głównym znajdował się olbrzymi dziedziniec w zasadzie cały porośnięty trawą. Wylądowałyśmy właśnie na nim. Powitali nas nasi nowi mentorzy czyli nauczyciele. Mieli na głowach wielkie, szpiczaste kapelusze i długie, czarne togi.-
- Wydają się mili- pomyślałam.
Podeszła do nas najmłodsza z nauczycielek i powiedziała:
- Witam Was w Akademii Czarownic. Nazywam się Ortea i od dziś jestem Waszym tymczasowym opiekunem. Jestem także nauczycielką sztuki latania na miotle. Możecie mi mówić o wszystkim. A teraz zaprowadzę Was do sypialni.
Ortea wygląda bardzo młodo. Ma bardzo krótko ścięte włosy sięgające zaledwie do ucha, z jednej strony głowy podgolone - koloru  jasnego blondu. Oczy ma ciemno - szare prawie czarne. Ortea to osoba dość niska, zaledwie wyższa ode mnie o parę centymetrów i bardzo szczupła. Gdyby bliżej się przyjrzeć można było zobaczyć wystające żebra. Na oko miała jakieś 27 lat.
- Fantastycznie, nie możemy się doczekać- odpowiedziała Zurra donośnym tonem. Na twarzy Orteii pojawił się potajemny uśmieszek, chyba tylko ja go zauważyłam. Tak naprawdę nie wiem czy chciałam zobaczyć swój pokój ponieważ martwiłam się czy z wystrojem trafili w moje gusta.
Podążyłyśmy za panią Orteą. Podczas naszej drogi mijałyśmy mnóstwo pokoi a także uczniów i nauczycieli jak mniemam. Wszyscy byli bardzo radośni. Uśmiechali się do nas a my odwzajemniałyśmy się tym samym.
Szłyśmy krótką chwilę, weszłyśmy na drugie piętro Akademii, która miała trzy piętra, marmurowe schody, oraz podłogi wykonane z tego samego budulca. Nad naszymi głowami wisiały piękne kryształowe żyrandole. Na ścianach, które były wykonane z mahoniu wisiało mnóstwo obrazów. Przed każdymi drzwiami ( których było dość sporo) znajdowały się kolumny. Niektóre z nich były podwójne i zbudowane były z bogato zdobionego drewna. Inne były mniejsze. Wszystkie różniły się od siebie. Jedne były ciemne, drugie jasne jeszcze inne żłobione. Pewnie zależało to od czarownic, które tam mieszkają. W końcu zatrzymałyśmy  się przed czarnymi drzwiami.
- Dobrze, jesteśmy na miejscu. Oto pokój Aileen - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Czy mogłabyś coś dla mnie zrobić i poczekać chwilę?- zapytała się wpatrując  głęboko w moje oczy.
- Wcale mi się nie śpieszy - odburknęłam trochę za ostro, ale to co powiedziałam było prawdą.
- Więc dobrze - odparła trochę mniej wesoło.
- Zirra, Zurra Wy będziecie mieszkać razem. Wiem, że jesteście nierozłączne i wiem też, że przyjaźnicie się z Aileen, więc postanowiłam przydzielić Wam pokoje obok siebie. Następne drzwi to wasz pokój. Drzwi bliźniaczek  były zrobione z jasnego drewna.
- Teraz możecie już wejść. Mam nadzieje, że będziecie zadowolone. Wszystkie wskazówki co do wystroju podali nam wasi rodzice.
- Świetnie, lepiej być nie może- pomyślałam sarkastycznie. Moi rodzice  chcieli by mój pokój był różowy, żeby zrobić sobie ze mnie żarty. Znam ich i wiem, że są do tego zdolni. Wbrew sobie weszłam do pokoju. Mym oczom ukazał się niesamowity widok. Rodzice wcale sobie ze mnie nie żartowali i poprosili o urządzenie sypialni tak samo jak w domu. Byłam przeszczęśliwa. Do całego domowego wystroju dodano jeszcze kilka komódek i dodatkową szafę. Moje czarne łóżko, zamiast z boku stało na środku pokoju, a biało miętowe biurko, tam gdzie stało kiedyś moje łóżko. W  miejsce biurka postawiono dwie pufy jedną czarna,  a drugą miętową. Weszłam do drugiego pomieszczenia i odetchnęłam  z ulgą- byłą to łazienka. Wcale nie uśmiechało mi się zbiorowe mycie. Łazienka wyglądała dokładnie tak samo jak w domu. Zajrzałam do szafy. Ku mojemu zdziwieniu wszystkie rzeczy z walizek były już rozpakowane. Wszystko było  schludnie, poukładane na półkach i w szufladach. Poszłam do Zirry i Zurry zapytać  czy podoba się im ich pokój. Poza tym byłam ciekawa, czy ich pokój domowy został przeniesiony tutaj. Już od progu słyszałam jak dziewczyny piszczą i skaczą z radości. Weszłam głębiej i mym oczom ukazał się pokój biało różowy z dwoma białymi łóżkami po obu stronach. Obok nich stały białe biurka i białe szafy z różowymi paskami. Koszmar! Zapomniałam, że dziewczyny mają trochę inny gust niż ja – bardziej cukierkowy. Coś czuję, że rzadko będę tu przychodzić. Otrząsnęłam się z szoku.
- Hej i jak? Zadowolone?- to było pytanie retoryczne, bo każdy, jak by je wtedy zobaczył, znałby odpowiedź.
- Jasne! Jest cudownie -  wysapały. A widziałaś łazienkę?- spytały się bardzo podekscytowane. Trochę obawiałam się tego widoku. Ale z drugiej strony czy łazienka może być urządzona jeszcze gorzej niż pokój? Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Zurra złapała moją rękę tak mocno, że zaczęło boleć i pociągnęła mnie w stronę drzwi. Zaczęłam mrugać oślepiona różem. Wydawać by się mogło, że za dużo różowego było w pokoju. Nic bardziej mylnego. Ponieważ w pokoju róż nabierał barwę pastelu, a tu był bardzo neonowy i połączony z morskim. Prócz koloru łazienka była urządzona zwyczajnie. Jeden prysznic, umywalka i szafeczki. Przynajmniej tyle dostrzegłam oślepiona neonem. Spokojnie wyszłam z łazienki.
- No i jak Ci się podoba?- zapytały zafascynowane.
- Eee jest dość… oryginalnie !- zaczęły się śmiać. Przyłączyłam się. Przez nasze śmiechy usłyszałam stłumiony głos.
- No i jak? Chyba zadowolone - rozpoznałam ten głos- Ortea. Nakazałam dziewczynom ucichnąć, zaczęłam pierwsza.
- O tak bardzo. – powiedziałam donośnie.
- To się cieszę! . Kotły do mikstur dostaniecie jutro- zaśmiała się Ortea.
W mojej głowie krążyło jedno bardzo ważne pytanie. Dlaczego mieszkam sama?  Postanowiłam zadać to pytanie Orteii. Najwyraźniej coś było nie tak, bo gdy je zadałam od razu spoważniała i odpowiedziała:
- Chyba masz troszkę inny gust niż twoje koleżanki? Źle byś się czuła z nimi?- próbowała zdobyć się na uśmiech. Nie wyszło jej, zamiast uśmiechu pojawił się niezidentyfikowany grymas. Postanowiłam przestać drążyć temat, ale przysięgłam sobie, że kiedyś dowiem się o co chodzi. Po chwili dodała:
- Aileen-  zmykaj do siebie. Musicie się wyspać! Jutro czeka na Was ciężki dzień.
- A jaki? – zapytała zdziwiona Zurra.- Ortea otworzyła usta, żeby jej odpowiedzieć, ale nie zdążyła.
- Dziewczyny wy naprawdę nic nie czytacie?- zapytałam z dezaprobatą w  głosie.
- W głównej sali widniała informacja, że jutro czeka na nas sprawdzian umiejętności. Po nim zostajemy dopasowani do odpowiednich grup umiejętności.
- Aileen ma rację - poparła mnie Ortea.
- Jutro czeka Was bardzo trudny test.  Nie musicie się bać, na pewno bardzo dobrze Wam pójdzie -  wierze w to!- mówiąc to cały czas wzrok miała skierowany na mnie, tak jakby coś ode mnie oczekiwała lub na coś liczyła.
- Teraz marsz do łóżek. Dobranoc – dodała. Wzięła mnie za ramię i wyciągnęła od dziewczyn. Zdążyłam tylko powiedzieć
-  Pa!- a w oddali usłyszałam odpowiedź.
Stanęłam przed łóżkiem i zastanawiałam się  kiedy ten dzień zleciał? Przecież jeszcze tak nie dawno dziewczyny mnie budziły, a tu już trzeba iść spać.  Po drugie-  w czym mam dzisiaj spać?  Nie mogę spać w bieliźnie, jak zwykle to robię, ponieważ jestem w Akademii i ktoś prócz bliźniaczek mógł mnie zobaczyć. Nie miałam jednak piżamy. Stanęłam przed szafą i zaczęłam przeglądać ciuchy. Zobaczyłam dość za dużą czarną koszule i luźne jasno zielone spodenki. Poszłam do łazienki i migiem się przebrałam. W bluzie mogłabym się utopić, ale cóż lepsze to niż nic. Zaśmiałam się w myślach. Umyłam zęby i rozplotłam warkocz. Szybko powędrowałam do łóżka. Pościel była jasno zielona i niestety -  nie pachniała domem, tylko  mydłem i cynamonem. Do łóżka wcześniej przesunęłam małą komódkę i nastawiłam na niej mój budzik. Zgasiłam światło i zatopiłam się w ciemności.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej mam dla was pierwszy rozdział.
Jak w ogóle mija Wam pierwszy tydzień w nowym roku?

Pozdrawiam cieplutko i liczę na komentarze. ☺ Córka Razjela.

4 komentarze:

  1. Rozdział super. Fajny sen. Chyba polubie Aileen. Intrygujesz mnie. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa. Kolejny rozdział będzie mniej-więcej za tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Już lubię bliźniaczki i Aileen. Tak z innej beczki ma świetne imię Xd. Nie umiem doczekać się następnego! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Proszę o sprawiedliwy wyrok sądu najwyższego...